Autorem artykułu jest Tomasz Ozdowski
I znów przewija się u mnie temat szczepień ale wiedzę na ten temat oraz ten film powinien obejrzeć każdy rodzic i potencjalny rodzic. Ponieważ to w okresie przed ciążą i w ciąży przed porodem, jest czas by dowiedzieć się wszystkiego o szczepieniach.
Kolejny raz dotknę tematu szczepień. Nie robię tego po raz pierwszy i tak długo jak ten temat będzie aktualny i będą w jego zakresie pojawiały się nowe fakty i informacje, będę go poruszał. Kolejny też raz przypomnę, że to wszystko co tu napiszę ma na celu jedynie spowodowanie, że zaczniesz czytelniku sam szukać, sam sprawdzać informacje i fakty, zamiast ślepo wierzyć autorytetom. Bo tak się składa, że ostatnimi czasy autorytety w kilku profesjach (w tym również lekarze) tak często słyszeli że mają patent i wyłączność na rację, że w końcu w to uwierzyli. Proszę mnie zrozumieć prawidłowo, nie próbuję nikogo obrażać, jednie próbuję ukazać aktualne zależności między władzą, znaczną częścią lekarzy a koncernami farmaceutycznymi, które to obracają tak ogromnymi pieniędzmi, że czasami trudno w to uwierzyć. Dzięki posiadanym środkom potrafią i są w stanie przekonać niemal każdego o słuszności swoich zachowań (jeśli o koncernie można mówić jak o osobie).
Na szczęście istnieje internet, dzięki któremu jest możliwość obiegu niewygodnych informacji, dzięki którym jesteśmy w stanie wyswobodzić się z mentalnego reżimu jaki „zaszczepiany” jest do naszej świadomości przez koncerny oraz media mainstreamowe, żyjące między innymi ze środków przeznaczanych przez tych pierwszych na reklamę. W tytule tego tekstu wspomniałem o dowodzie ostatecznym. Pytanie brzmi dowodzie na co? I znów zamiast sugerować czego poniższa treść będzie dowodziła, interpretację pozostawię Tobie drogi czytelniku.
Parokrotnie wspominałem w tym co piszę, że od dłuższego czasu przestałem korzystać z informacji przekazywanych przez media głównego nurtu. Natomiast wszystko to czego chcę się dowiedzieć sam szukam w internecie a następnie staram się to weryfikować zanim przyjmę do wiadomości. Właśnie dlatego od czasu do czasu zaglądam również na strony z informacjami spoza źródeł głównego nurtu. Są to portale który sprzeciwiają się cenzurze, tendencyjnym komentarzom dziennikarskim towarzyszącym newsom, tematom tabu, propagandzie i dezinformacji, jak sami z reguły o sobie piszą. Nie podlizują się też żadnym politykom, władzy, kościołom, koncernom, wszelkim organizacjom i innym źródłom nacisku. Autorzy takich stron uważają, że społeczeństwo ma prawo znać prawdę o świecie i nie powinno być „chronione” przed niewygodnymi, niepoprawnymi politycznie, obyczajowo lub społecznie informacjami.
Ostatnio od znajomej dostałem link do filmu „Nieszczepione dzieci są zdrowsze”, który można znaleźć na YouTube, a w który to jest wywiadem przeprowadzonym z Angeliką Kögel-Schauz. I gdy niemal jednocześnie trafiłem na artykuł Marii Sobolewskiej na jednej ze stron które regularnie czytam, opowiadający o tym filmie, postanowiłem go obejrzeć i napisać na jego temat. Najpierw może kilka słów wstępu. Instytut Roberta Kocha bardzo dokładnie (w moim rozumieniu jest to niemiecki odpowiednik naszego NFZu), rzetelnie i z zachowaniem wszelkich wymogów dotyczących badań statystycznych i naukowych przebadał w Niemczech reprezentatywną grupę 18 tysięcy dzieci i młodzieży.
W ramach tych badań uzyskano 1500 danych na temat każdego dziecka, dzięki czemu uzyskano obiektywny obraz stanu ich zdrowia. W ramach tych badań została objęta również tematyka szczepień, jednakże oficjalnie wyniki nie brały pod uwagę powiązań między zdrowiem dzieci a szczepieniami. Dotychczas nigdy nie udostępniano nieprzetworzonych danych, ale tym razem umożliwiono ich zakup za 90 euro. Kupiła je właśnie Angelika Kögel-Schauz, która jest informatykiem i sama dokonała obliczeń oraz porównania stanu zdrowia dzieci szczepionych i nieszczepionych. Zanim przejdę do moich spostrzeżeń na ten temat, pozwolę sobie zaprosić wszystkich do samodzielnego obejrzenia tego filmu
Parokrotnie wspominałem w tym co piszę, że od dłuższego czasu przestałem korzystać z informacji przekazywanych przez media głównego nurtu. Natomiast wszystko to czego chcę się dowiedzieć sam szukam w internecie a następnie staram się to weryfikować zanim przyjmę do wiadomości. Właśnie dlatego od czasu do czasu zaglądam również na strony z informacjami spoza źródeł głównego nurtu. Są to portale który sprzeciwiają się cenzurze, tendencyjnym komentarzom dziennikarskim towarzyszącym newsom, tematom tabu, propagandzie i dezinformacji, jak sami z reguły o sobie piszą. Nie podlizują się też żadnym politykom, władzy, kościołom, koncernom, wszelkim organizacjom i innym źródłom nacisku. Autorzy takich stron uważają, że społeczeństwo ma prawo znać prawdę o świecie i nie powinno być „chronione” przed niewygodnymi, niepoprawnymi politycznie, obyczajowo lub społecznie informacjami.
Ostatnio od znajomej dostałem link do filmu „Nieszczepione dzieci są zdrowsze”, który można znaleźć na YouTube, a w który to jest wywiadem przeprowadzonym z Angeliką Kögel-Schauz. I gdy niemal jednocześnie trafiłem na artykuł Marii Sobolewskiej na jednej ze stron które regularnie czytam, opowiadający o tym filmie, postanowiłem go obejrzeć i napisać na jego temat. Najpierw może kilka słów wstępu. Instytut Roberta Kocha bardzo dokładnie (w moim rozumieniu jest to niemiecki odpowiednik naszego NFZu), rzetelnie i z zachowaniem wszelkich wymogów dotyczących badań statystycznych i naukowych przebadał w Niemczech reprezentatywną grupę 18 tysięcy dzieci i młodzieży.
W ramach tych badań uzyskano 1500 danych na temat każdego dziecka, dzięki czemu uzyskano obiektywny obraz stanu ich zdrowia. W ramach tych badań została objęta również tematyka szczepień, jednakże oficjalnie wyniki nie brały pod uwagę powiązań między zdrowiem dzieci a szczepieniami. Dotychczas nigdy nie udostępniano nieprzetworzonych danych, ale tym razem umożliwiono ich zakup za 90 euro. Kupiła je właśnie Angelika Kögel-Schauz, która jest informatykiem i sama dokonała obliczeń oraz porównania stanu zdrowia dzieci szczepionych i nieszczepionych. Zanim przejdę do moich spostrzeżeń na ten temat, pozwolę sobie zaprosić wszystkich do samodzielnego obejrzenia tego filmu
Myślę, że bez sensu jest powtarzać informacje zawarte w filmie. Moim skromnym zdaniem nie można już w tej kwestii nic dodać, ani nic ująć. Oczywiście zdaję sobie w pełni sprawę, że i tak podniosą się głosy i zarzuty, że wyniki badań Angeliki Kögel-Schauz są ich zdaniem nie miarodajne. Ale jeśli tak to pozwolę się zapytać – co się musi jeszcze wydarzyć by wreszcie ludzie przejrzeli na oczy i zaczęli samodzielnie myśleć, sprawdzać, zastanawiać się i co najważniejsze brać odpowiedzialność za swoje życie i zdrowie we własne ręce. Powiem teraz przewrotnie, że być może trochę szkoda że nie doszło do masowych szczepień zakończonych masowym umieraniem szczepionych ludzi, bo gdyby do tego doszło to może w końcu ludzie by się ruszyli i zrobili porządek z koncernami odpowiedzialnymi za powolne przerabianie nas i co ważniejsze, naszych dzieci w jednostki nabywające leki.
W świetle informacji z powyższego filmu łatwo zrozumieć, dlaczego znaczna większość dzieci ciągle choruje, łapie przeziębienia, ma alergie, ma problemy z kręgosłupem, podczas gdy dzieci niezaszczepione swobodnie się rozwijają i są po prostu zdrowe. Jedyne co mi trudno zrozumieć to fakt, że rodzice dzieci szczepionych często tak bardzo są skłonni bronić interesów koncernów szczepionkowych, które w końcu przecież trują ich własne dzieci. Jedyne rozsądne wyjaśnienie jakie znajduję na to zjawisko to fakt, że choć uważamy się za w pełni logiczne istoty, tak naprawdę logicznie (choć w przypadku szczepień często jest to irracjonalne) staramy się udowodnić słuszność naszych emocjonalnych poczynań.
To, co mnie osobiście najbardziej irytuje, to fakt, że pomimo iż żyjemy w wolnym, cywilizowanym kraju, w którym zgodnie z konstytucją wszyscy jesteśmy wolni, w kwestii szczepień jesteśmy całkowicie ubezwłasnowolnieni. Pozwólcie, że wyjaśnię to z pomocą zasłyszanej kiedyś takiej o to historii. Podczas poważnej rozmowy w sanepidzie ojciec nie szczepionego dziecka, bombardowany jest przez panie tam pracujące argumentami. Jeden z nich (dość często powielany) brzmi mniej więcej tak: a co jeśli dziecko zachoruje na chorobę na którą mogło zostać zaszczepione i coś się jemu stanie? Kto wtedy weźmie za to odpowiedzialność? Odpowiedź ojca dziecka jest jednoznaczna: ja wezmę tą odpowiedzialność. Jednakże zadał on odwrócone pytanie z powrotem: a co jeśli dziecku po szczepieniu coś się stanie i poważnie zachoruje? Kto wtedy weźmie za to odpowiedzialność? Odpowiedź jaką usłyszał brzmiała mniej więcej tak: no jak to kto? Przecież to pan jest ojcem dziecka.
Powyższa historia niemal do złudzenia przypomina niedawną aferę ze świńska grypą w tle, kiedy to starano się przekonać do zakupu szczepionek, jednocześnie zwalając całą odpowiedzialność za ich podanie na państwo. I tylko dzięki rozsądkowi ówczesnej minister zdrowia udało się naszemu państwu nie wtopić grubych miliardów złotych w świński szczepionkowy bajzel, który śmierdział z daleka niczym najgorszej jakości chlew. Udało się nam nie wtopić i to podwójnie, ponieważ raz byśmy zapłacili ciężkie pieniądze za same szczepionki, a drugi raz albo poszły by pieniądze na odszkodowania dla zaszczepionych, albo tak jak się to stało w innych krajach europy, poszły by ogromne pieniądze na utylizację tego szczepionkowego świństwa. Bo przecież wylanie tego do kanalizacji grozi poważnym skażeniem środowiska. Za to dla naszego organizmu jest zupełnie bezpieczne!
Tak, więc szczepienia są obowiązkowe, unikać ich nie można ale bez względu na to czy szczepienie się odbędzie czy nie, cała odpowiedzialność spada na rodziców. Pytam się więc, jaka to wolność skoro nie daje się rodzicom dokonać samodzielnego wyboru a ewentualne konsekwencje, niejednokrotnie ciągnące się do końca życia spadają na rodziców? Jaka to wolność? Bo przecież szczepienie jest zabiegiem medycznym i jednocześnie naruszeniem ciała, czyli naruszeniem nietykalności cielesnej. I aby lekarz nie został pociągnięty do odpowiedzialności karnej w przypadku jakichkolwiek komplikacji zdrowotnych, pacjent musi wyrazić skuteczną zgodę na szczepienie. W takiej sytuacji, na lekarzu ciąży obowiązek poinformowania pacjenta bardzo dokładnie i szczegółowo o wszelkich za i przeciw, w tym również o możliwych skutkach ubocznych, włącznie z tymi rzadko występującymi. A na koniec powinien się jeszcze upewnić się, że pacjent dobrze zrozumiał przekazane jemu informacje. Jednakże cały problem tkwi w tym, że lekarzowi nie płaci się za czas poświęcony na wyjaśnienia, natomiast płaci się premię za skuteczne doprowadzenie do zaszczepienia. Jeśli dobrze poinformowany pacjent odmówił by szczepienia, wtedy lekarz nie dostałby ani grosza.
Ale czego tu się dziwić, że tak funkcjonuje cały ten system, skoro w Rzeczpospolitej (numer z 29.12.2011 roku) w artykule Magdaleny Lemańskiej pt: „Histeria na zamówienie firm”, możemy przeczytać: „Danych na temat, ile firmy farmaceutyczne wydają obecnie na działania lobbingowe, nie ma. Tygodnik „Wprost” podawał sześć lat temu, że według raportu amerykańskiego farmakologa Josepha DiMasi te wydatki sięgały 2 miliardów złotych. Zdaniem ekspertów ta kwota raczej się nie zmniejszyła. Nikt nie chce mówić oficjalnie, w jakiej ilości, jak i dokąd trafiają te pieniądze. … Agencje PR mogą również na zlecenie producenta np. pokazać dane, że leczenie pacjenta nawet drogimi lekami i tak jest w konsekwencji mniej kosztowne niż zaniechanie leczenia tym środkiem. A nieoficjalnie może się zdarzyć, że są robione różne rzeczy. ... Różne rzeczy to naciski na środowisko dziennikarzy. Chodzi o to, by przedstawić problemy firm wynikające np. ze spadku sprzedaży jako potencjalną stratę pacjentów.”
I właśnie takie zachowania od jakiegoś czasu obserwuję. Gdy wyszczepialność dzieci zaczęła spadać, momentalnie prawie we wszystkich gazetach (bo czasopismami ciężko je nazwać, jak co druga strona to reklama jakiegoś produktu firmy farmaceutycznej a znaczna część tekstów pisana jest w pełni na zamówienie firm reklamujących tam produkty) zaczynają się pojawiać zajawki o tym jakie to szczepienia są bezpieczne a wręcz zbawienne. Jednocześnie przekonują ile to ogromnych zagrożeń, wirusów i bakterii czyha na nasze pociechy. Dlatego właśnie staram się stwarzać przeciw wagę dla nachalnych peonów wychwalających szczepienie i pragnę informować innych o tym by mieli możliwość i szansę zacząć samodzielnie myśleć. I co najważniejsze, by wreszcie dano nam wszystkim możliwość samodzielnego podejmowania decyzji i brania odpowiedzialności za nie. Tym bardziej gdy mamy możliwość zapoznania się z takimi informacjami jak te w powyższym filmie, które jak dla mnie stanowią ostateczny dowód słuszności moich decyzji.
Na koniec podam jeszcze informację, w posiadanie której wszedłem dzięki stowarzyszeniu StopNOP. „W niektórych przychodniach rodzicom podsuwane są do podpisania oświadczenia, że OTRZYMALI PEŁNE INFORMACJE dotyczące szczepień. Czy to możliwe, że lekarz w ciągu wizyty wyjaśni WYCZERPUJĄCO i ZROZUMIALE korzyści i zagrożenia płynące z przechorowania wszystkich chorób, przeciwko którym ma być zaszczepione dziecko, w stosunku do korzyści i zagrożeń płynących ze szczepień pojedynczo i łącznie, w perspektywie indywidualnej i ogólnospołecznej. Podpisanie tego (lub innych oświadczeń) przyśpiesza przekazanie sprawy do sanepidu. NIE PODPISUJ!”
Wygląda na to, że skoro coraz więcej ludzi zaczyna myśleć - wymyślili kolejne sidła do łapania myślących inaczej.
_ _ _ _ _ W świetle informacji z powyższego filmu łatwo zrozumieć, dlaczego znaczna większość dzieci ciągle choruje, łapie przeziębienia, ma alergie, ma problemy z kręgosłupem, podczas gdy dzieci niezaszczepione swobodnie się rozwijają i są po prostu zdrowe. Jedyne co mi trudno zrozumieć to fakt, że rodzice dzieci szczepionych często tak bardzo są skłonni bronić interesów koncernów szczepionkowych, które w końcu przecież trują ich własne dzieci. Jedyne rozsądne wyjaśnienie jakie znajduję na to zjawisko to fakt, że choć uważamy się za w pełni logiczne istoty, tak naprawdę logicznie (choć w przypadku szczepień często jest to irracjonalne) staramy się udowodnić słuszność naszych emocjonalnych poczynań.
To, co mnie osobiście najbardziej irytuje, to fakt, że pomimo iż żyjemy w wolnym, cywilizowanym kraju, w którym zgodnie z konstytucją wszyscy jesteśmy wolni, w kwestii szczepień jesteśmy całkowicie ubezwłasnowolnieni. Pozwólcie, że wyjaśnię to z pomocą zasłyszanej kiedyś takiej o to historii. Podczas poważnej rozmowy w sanepidzie ojciec nie szczepionego dziecka, bombardowany jest przez panie tam pracujące argumentami. Jeden z nich (dość często powielany) brzmi mniej więcej tak: a co jeśli dziecko zachoruje na chorobę na którą mogło zostać zaszczepione i coś się jemu stanie? Kto wtedy weźmie za to odpowiedzialność? Odpowiedź ojca dziecka jest jednoznaczna: ja wezmę tą odpowiedzialność. Jednakże zadał on odwrócone pytanie z powrotem: a co jeśli dziecku po szczepieniu coś się stanie i poważnie zachoruje? Kto wtedy weźmie za to odpowiedzialność? Odpowiedź jaką usłyszał brzmiała mniej więcej tak: no jak to kto? Przecież to pan jest ojcem dziecka.
Powyższa historia niemal do złudzenia przypomina niedawną aferę ze świńska grypą w tle, kiedy to starano się przekonać do zakupu szczepionek, jednocześnie zwalając całą odpowiedzialność za ich podanie na państwo. I tylko dzięki rozsądkowi ówczesnej minister zdrowia udało się naszemu państwu nie wtopić grubych miliardów złotych w świński szczepionkowy bajzel, który śmierdział z daleka niczym najgorszej jakości chlew. Udało się nam nie wtopić i to podwójnie, ponieważ raz byśmy zapłacili ciężkie pieniądze za same szczepionki, a drugi raz albo poszły by pieniądze na odszkodowania dla zaszczepionych, albo tak jak się to stało w innych krajach europy, poszły by ogromne pieniądze na utylizację tego szczepionkowego świństwa. Bo przecież wylanie tego do kanalizacji grozi poważnym skażeniem środowiska. Za to dla naszego organizmu jest zupełnie bezpieczne!
Tak, więc szczepienia są obowiązkowe, unikać ich nie można ale bez względu na to czy szczepienie się odbędzie czy nie, cała odpowiedzialność spada na rodziców. Pytam się więc, jaka to wolność skoro nie daje się rodzicom dokonać samodzielnego wyboru a ewentualne konsekwencje, niejednokrotnie ciągnące się do końca życia spadają na rodziców? Jaka to wolność? Bo przecież szczepienie jest zabiegiem medycznym i jednocześnie naruszeniem ciała, czyli naruszeniem nietykalności cielesnej. I aby lekarz nie został pociągnięty do odpowiedzialności karnej w przypadku jakichkolwiek komplikacji zdrowotnych, pacjent musi wyrazić skuteczną zgodę na szczepienie. W takiej sytuacji, na lekarzu ciąży obowiązek poinformowania pacjenta bardzo dokładnie i szczegółowo o wszelkich za i przeciw, w tym również o możliwych skutkach ubocznych, włącznie z tymi rzadko występującymi. A na koniec powinien się jeszcze upewnić się, że pacjent dobrze zrozumiał przekazane jemu informacje. Jednakże cały problem tkwi w tym, że lekarzowi nie płaci się za czas poświęcony na wyjaśnienia, natomiast płaci się premię za skuteczne doprowadzenie do zaszczepienia. Jeśli dobrze poinformowany pacjent odmówił by szczepienia, wtedy lekarz nie dostałby ani grosza.
Ale czego tu się dziwić, że tak funkcjonuje cały ten system, skoro w Rzeczpospolitej (numer z 29.12.2011 roku) w artykule Magdaleny Lemańskiej pt: „Histeria na zamówienie firm”, możemy przeczytać: „Danych na temat, ile firmy farmaceutyczne wydają obecnie na działania lobbingowe, nie ma. Tygodnik „Wprost” podawał sześć lat temu, że według raportu amerykańskiego farmakologa Josepha DiMasi te wydatki sięgały 2 miliardów złotych. Zdaniem ekspertów ta kwota raczej się nie zmniejszyła. Nikt nie chce mówić oficjalnie, w jakiej ilości, jak i dokąd trafiają te pieniądze. … Agencje PR mogą również na zlecenie producenta np. pokazać dane, że leczenie pacjenta nawet drogimi lekami i tak jest w konsekwencji mniej kosztowne niż zaniechanie leczenia tym środkiem. A nieoficjalnie może się zdarzyć, że są robione różne rzeczy. ... Różne rzeczy to naciski na środowisko dziennikarzy. Chodzi o to, by przedstawić problemy firm wynikające np. ze spadku sprzedaży jako potencjalną stratę pacjentów.”
I właśnie takie zachowania od jakiegoś czasu obserwuję. Gdy wyszczepialność dzieci zaczęła spadać, momentalnie prawie we wszystkich gazetach (bo czasopismami ciężko je nazwać, jak co druga strona to reklama jakiegoś produktu firmy farmaceutycznej a znaczna część tekstów pisana jest w pełni na zamówienie firm reklamujących tam produkty) zaczynają się pojawiać zajawki o tym jakie to szczepienia są bezpieczne a wręcz zbawienne. Jednocześnie przekonują ile to ogromnych zagrożeń, wirusów i bakterii czyha na nasze pociechy. Dlatego właśnie staram się stwarzać przeciw wagę dla nachalnych peonów wychwalających szczepienie i pragnę informować innych o tym by mieli możliwość i szansę zacząć samodzielnie myśleć. I co najważniejsze, by wreszcie dano nam wszystkim możliwość samodzielnego podejmowania decyzji i brania odpowiedzialności za nie. Tym bardziej gdy mamy możliwość zapoznania się z takimi informacjami jak te w powyższym filmie, które jak dla mnie stanowią ostateczny dowód słuszności moich decyzji.
Na koniec podam jeszcze informację, w posiadanie której wszedłem dzięki stowarzyszeniu StopNOP. „W niektórych przychodniach rodzicom podsuwane są do podpisania oświadczenia, że OTRZYMALI PEŁNE INFORMACJE dotyczące szczepień. Czy to możliwe, że lekarz w ciągu wizyty wyjaśni WYCZERPUJĄCO i ZROZUMIALE korzyści i zagrożenia płynące z przechorowania wszystkich chorób, przeciwko którym ma być zaszczepione dziecko, w stosunku do korzyści i zagrożeń płynących ze szczepień pojedynczo i łącznie, w perspektywie indywidualnej i ogólnospołecznej. Podpisanie tego (lub innych oświadczeń) przyśpiesza przekazanie sprawy do sanepidu. NIE PODPISUJ!”
Wygląda na to, że skoro coraz więcej ludzi zaczyna myśleć - wymyślili kolejne sidła do łapania myślących inaczej.
Zapraszam na
Blog PRO - Zdrowotny
Blog PRO - Zdrowotny
źródło zdjęcia: Wolne Media
Artykuł pochodzi z serwisu
www.Artelis.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz